Były pracownik Narodowej Akademii Nauk Ukrainy zauważył we wtorek, że reaktory jądrowej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nie są aktywne od wielu miesięcy, dlatego nie ma tam już cząstek jądrowych o wysokim współczynniku promieniotwórczości.

Reklama

W jego ocenie nie jest też prawdą informacja, że przed skutkami zdrowotnymi ewentualnej katastrofy może uchronić przyjmowanie jodku potasu. To przestarzałe metody - podkreślił prof. Łytwynski, cytowany przez agencję UNIAN.

"Nie będzie apokalipsy"

Skażenie rzeczywiście nastąpi, ale powtarzam - nie będzie żadnej apokalipsy. W przypadku awarii nie można przebywać na powietrzu, a ponadto trzeba szczelnie zamknąć okna i zaopatrzyć się w zapas wody na co najmniej dwa dni. Najbardziej poważne konsekwencje nawet dla tych osób, które znajdowały się poza domem, to wzrost prawdopodobieństwa zachorowań o charakterze onkologicznym - zaznaczył ekspert.

Jeśli Rosjanie rzeczywiście dopuszczą się niebezpiecznej prowokacji w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej, radziłbym unikać przebywania na powietrzu w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od tego obiektu oraz 150 km w przypadku niekorzystnego kierunku wiatru - dodał naukowiec.

Ostrzeżenia przed prowokacją Rosjan

We wtorek ukraińska armia ostrzegła, że wkrótce może dojść do rosyjskiej prowokacji na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Poinformowano o dostrzeżeniu przedmiotów przypominających ładunki wybuchowe na dachach dwóch bloków energetycznych.

Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski alarmował, że Rosjanie mogą doprowadzić do niebezpiecznego incydentu na terenie elektrowni, by zamrozić działania wojenne. Według Zełenskiego jednym ze scenariuszy rozpatrywanych przez wroga jest dokonanie zdalnej detonacji w siłowni w momencie, gdy znajdzie się już ona w rękach ukraińskich.

W ocenie amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną przeprowadzenie przez Rosję prowokacji skutkującej uwolnieniem promieniowania to scenariusz "mało prawdopodobny, ale nie niemożliwy".

Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa siłownia jądrowa w Europie, jest okupowana przez wojska rosyjskie od początku marca 2022 roku. Na jej terenie stacjonują żołnierze agresora, są tam też obecni pracownicy rosyjskiego państwowego koncernu Rosatom. W ostatnich miesiącach wojska najeźdźcy wielokrotnie ostrzeliwały teren elektrowni, stwarzając w ten sposób - w ocenie władz w Kijowie - zagrożenie radiacyjne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.

Pracownicy obiektu, w tym przedstawiciele kierownictwa elektrowni, byli poddawani presji psychicznej i zmuszani do przyjmowania rosyjskich paszportów, a także zawierania umów z Rosatomem pod groźbą utraty zatrudnienia lub nawet mobilizacji do armii wroga.