Zarządzający ośrodkiem nie mają sobie nic do zarzucenia. "Narkoman potrzebuje każdej pomocy, nie ma co się bawić w sentymentalizm" - tłumaczył archijerej (wyższy duchowny) Branislav Peranović. "Każdy, kto ma takiego śmiecia w domu, wie, o czym mówię" - dodaje. A według byłych pacjentów centrum o. Branislav sam nie uchyla się od "leczenia". "Sam bił tak, że aż mu ręce krwawiły" - opowiadał anonimowy świadek.

Reklama

>>>Zajrzyj na oficjalną stronę internetową centrum "Czarna Rzeka"

Prawosławno-Misjonarskie Centrum Duchowno-Rehabilitacyjny "Czarna Rzeka" ("Crna Reka") w monastyrze pod Novim Pazarem na południu Serbii powstało od 2005 r. Typowa terapia trwa w nim pół roku i kosztuje 350 euro za miesiąc. Opłata oczywiście z góry. W ramach terapii - poza uderzeniami łopatą - pracownicy "Czarnej Rzeki" stosowali także kopniaki w głowę i szczucie psami. Przodował w tym o. Branislav, który wcześniej wiele lat trenował sztuki walki.

>>>Zjednoczone Emiraty Arabskie: Tortury argumentem w rozmowach władzy z biznesem

Państwowi urzędnicy są zszokowani praktykami "terapeutów". "To nie terapia, tylko zwykłe przestępstwo" - mówił Sasza Janković, zajmujący się w rządzie monitoringiem przestrzegania praw człowieka. Wcześniej jednak organy państwowe nie zdały egzaminu. "Gdy ktoś uciekł z ośrodka i złapała go policja, był odsyłany z powrotem" - opowiada informator pisma "Vreme".

p