Choć jest z narodu wrogów, Palestyńczycy go uwielbiają. Mówi biegle po arabsku, zna lokalne zwyczaje, błyskawicznie dogaduje się z miejscowymi. Nic dziwnego, że w dobie znacznego ograniczenia współpracy między Żydami a Palestyńczykami, gdy liczba osób usiłujących doprowadzić do współpracy zwaśnionych narodów mocno zmalała, ten hydraulik, niestrudzenie przemierzający terytoria palestyńskie w swoim wysłużonym Jeepie, jest tak lubiany przez ubogich Arabów z okolic Hebronu.

Reklama

>>>Żydowski lekarz pozwalał torturować Arabów?

Pochodzący z rodziny irackich Żydów Nawi tłumaczy, że nie uznaje swojej pracy za polityczną. "Ja po prostu wiem, co tam jest źle. Tu nie chodzi o ideologię, tylko o szczerość". Ale jego szczerość jest solą w oku dla Izraelczyków. Żołnierze często go śledzą. Siedział już w więzieniu kilkakrotnie za drobne przewinienia. Ale teraz może pozostać tam na dłużej za napaść na policjanta, który twierdzi, że hydraulik go uderzył. Sam Nawi utrzymuje, że bronił palestyńskich domostw przed zniszczeniem.

>>>Izraelczycy za niepodległą Palestyną

"Osadnicy zabraniają palestyńskim rolnikom wstępu na ich własne pola i zastraszają ich. A po kilku latach mówią, że skoro pole nie było uprawiane, to już do nich nie należy" - opowiada i dodaje, że lokalne prawa są niezwykle korzystne dla Izraelczyków, a ubodzy Palestyńczycy nie mają szans na rozwiązanie swoich problemów.

A Nawi zna je jak mało kto. Ten zdeklarowany gej przez lata związany był z Palestyńczykiem z Zachodniego Brzegu. I był też oskarżony o umożliwienie swojemu partnerowi nielegalnego mieszkania w Izraelu. Jego były chłopak poszedł na kilka miesięcy do więzienia.

>>>Żydzi biją się o parking z... Żydami

Palestyńczycy kochają Nawiego. Za to żydowscy osadnicy pałają do hydraulika-geja nienawiścią. "On robi problemy" - mówi Jehoszua Mor-Josef, rzecznik izraelskich społeczności w regionie. Według niego to prawda, że nie wszyscy osadnicy są kryształowi. Ale tacy jak Nawi tylko powodują kłopoty.