Atak wrogiego drona na amerykańską bazę w Jordanii
Dochodzenie w sprawie ataku wrogiego drona na amerykańską bazę Tower 22 w Jordanii jest na wczesnym etapie - pisze "Wall Street Journal". Jednak amerykańscy urzędnicy już teraz zakładają scenariusz "nieporozumień", do jakich doszło, gdy amerykański dron wracał do bazy. W tym samym czasie siły wroga przeprowadziły ofensywę przy pomocy drona.
Jak poinformowali amerykańscy urzędnicy, wrogi dron został wystrzelony z Iraku przez milicję wspieraną przez Teheran i uderzył w pomieszczenia mieszkalne placówki Tower 22, znajdującej się w Jordanii w pobliżu granicy z Irakiem i Syrią.
Tower 22 (Wieża 22), w której stacjonuje około 350 żołnierzy armii amerykańskiej i sił powietrznych, jest bazą logistyczną, wspierającą garnizon Al Tanf wykorzystywany przez Stany Zjednoczone i ich syryjskiego partnera do walki z terrorystyczną organizacją Państwo Islamskie.
Amerykański urzędnik ds. obrony powiedział w poniedziałek, że Stany Zjednoczone nie znalazły jeszcze dowodów na to, że to Iran kierował niedzielnym atakiem, w którym zginęło troje żołnierzy amerykańskich, a ponad 40 zostało rannych. Teheran dostarcza broń, organizuje szkolenia i gwarantuje fundusze grupom, które atakują żołnierzy amerykańskich - twierdzą Stany Zjednoczone.
Kirby: Nie chcemy wojny
Niedzielny atak to kolejny sygnał eskalacji działań wojennych przeciwko siłom USA, które obserwujemy w ostatnim czasie w Iraku, Syrii, na Morzu Czerwonym, a teraz w Jordanii - pisze WSJ. "Administracja Joe Bidena stwierdziła, że chce zareagować na tyle zdecydowanie, aby powstrzymać sojuszników Iranu przed przeprowadzaniem dalszych ataków na siły USA bez wikłania się w kolejną wojnę na Bliskim Wschodzie" - pisze WSJ.
Nie chcemy kolejnej wojny. Nie dążymy do eskalacji - powiedział Koordynator Rady Bezpieczeństwa Narodowego ds. komunikacji strategicznej John Kirby. Ale absolutnie zrobimy wszystko, co konieczne, aby się chronić, kontynuować tę misję i odpowiednio reagować na te ataki - dodał.
Iran zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z atakiem dronów. Rzecznik irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Nasser Kanaani w poniedziałek określił wszelkie zarzuty o zaangażowanie Iranu jako "bezpodstawne oskarżenia", mające na celu wciągnięcie USA z powrotem w kolejną wojnę na Bliskim Wschodzie - pisze WSJ.
Islamski Ruch Oporu w Iraku, parasolowa organizacja proirańskich milicji, przyznała się do ataków na trzy amerykańskie bazy, w tym garnizon Al Tanf, który znajduje się w południowo-wschodniej Syrii.
W kanale w serwisie Telegram, powiązanym z proirańską milicją, pojawiły się informacje, że niedzielny atak na Tower 22 był odwetem za atak USA na południu Bagdadu z zeszłego tygodnia przeciwko grupie milicji Kataib Hezbollah.