Sąd zabronił rozpowszechniania pierwszego numeru gazetki, uznając, że większość zawartych tam informacji jest nieprawdziwa. Nakazał też sprostowanie i przeprosiny. Wyrok nie jest jednak jeszcze prawomocny, obie strony złożyły zażalenie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Reklama

Pełnomocnik komitetu Truskolaskiego, Wojciech Srocki zapewnia, że ten drugi numer nie trafił do białostoczan. - 100 tysięcy egzemplarzy jest zabezpieczonych przez komitet Tadeusza Truskolaskiego i nie wiadomo, czy w ogóle zostanie on rozprowadzony - tłumaczy Srocki.

Innego zdania jest Jan Dobrzyński. Tłumaczy, że gazetkę znalazł w skrzynce pocztowej przy siedzibie PiS-u. Mogła więc - jego zdaniem - trafić do wielu innych osób.

Są tam m.in. informacje o tym, że Jan Dobrzyński jest wrogiem Jagiellonii Białystok, chciałby być królem, czy wstrzymał budowę jednej z białostockich galerii handlowych.

To wszystko kłamstwo - mówił Jan Dobrzyński. Jak dodaje polityk, jest to niezrozumiały, personalny atak, który godząc w jego imię ma na celu zdyskredytowanie go w oczach wyborców.

Jutro rano sąd chce przesłuchać świadków.