Nazistowskie symbole sprzedaje około 70-letni mężczyzna z walizeczką w dłoniach. Spaceruje po placu Zamkowym i co jakiś czas ją otwiera. A wtedy budzi ogromne zainteresowanie turystów. W walizce ma bowiem radzieckie i polskie symbole z czasów II wojny światowej. Ale najlepiej sprzedają się małe metalowe swastyki do wpinania w klapę.

Reklama

"Szkoda, że mi się kończą, bo dobrze schodzą" - mówi dziennikarzom "Życia Warszawy". Tłumaczy, że znaczki pochodzą z jego rodzinnej kolekcji.

Znawcy i kolekcjonerzy militariów szczerze wątpią, czy to oryginalne emblematy. Jednak to nie ma znaczenia dla kombatantów. "Nawet jeśli to fałszywe znaczki, ktoś powinien się zająć tą osobą" - oburza się Edmund Baranowski ze Związku Powstańców Warszawskich w rozmowie z "Życiem Warszawy".

Nie jest do końca jasne, czy sprzedaż swastyk to złamanie artykułu 256. kodeksu karnego o "publicznym propagowaniu faszystowskiego ustroju państwa". Niemniej stołeczna policja obiecuje, że sprawdzi handlarza.

"Jak do tej pory go nie zamknęli, to nie zamkną" - przyznaje "Życiu Warszawy" jeden ze straganiarzy z placu Zamkowego. I jak dodaje, handlarz swastykami pod kościołem świętej Anny spaceruje już kilka lat.