Gorbaczow kategorycznie odrzucił możliwość zeznawania jako świadek w procesie autorów stanu wojennego. "Do żadnego sądu nie pojadę. Niech przeczytają moje listy do Sejmu i moje artykuły, także w polskiej prasie" - powiedział w radiu Echo Moskwy.

Były prezydent ZSRR oświadczył też, że jest przeciwny procesowi generała. Bo to właśnie Jaruzelski doprowadził Polskę "do przemian demokratycznych", które później zaczęły się gdzie indziej i w efekcie doprowadziły do rozpadu socjalistycznej wspólnoty

Reklama

>>>Przeczytaj o procesie autorów stanu wojennego

Jego zdaniem, nie można oceniać historii, stosując obecne oceny polityczne. "Sytuacja była taka, że w jego położeniu należało podejmować decyzję, bo inaczej kraj by się rozpadł, a to mogłoby doprowadzić do wielkiego rozlewu krewi" - tłumaczył twórca radzieckiej pieriestrojki.

Gorbaczow zapewnił, że ZSRR nie zamierzał interweniować w Polsce. A właśnie groźbą takiej interwencji uzasadniał generał Jaruzelski i pozostali członkowie ówczesnych władz Polski konieczność wprowadzenia stanu wojennego.

>>>Jak generał Jaruzelski broni się przed zarzutami

Były prezydent ZSRR wyjaśnił, że władze radzieckie kierowały się w 1981 roku zasadą "nieingerowania w wewnętrzne sprawy Polski". "Nasze kierownictwo uważało, że decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego powinien podjąć Jaruzelski i jego otoczenie. Kiedy ją podjął, poparliśmy go" - powiedział Gorbaczow.