Pracownicy zakładów mięsnych Duda-Bis z Sosnowca nie chcą dopuścić do upadku firmy. Przyjechali do Warszawy i pikietują siedziby banków Raiffeisen oraz ING Bank Śląski. "Przywieźliśmy zarządom banków świńskie głowy. Też nas tak potraktowali, nagle blokując konta i odmawiając przyznanego firmie kredytu” - mówi DZIENNIKOWI jeden z protestujących pracowników Dudy, Jan Poświata.
>>>Zobacz, jak bank zarabia na twoim kredycie
Zarząd Duda-Bis od ponad pół roku negocjuje z bankami wydłużenie okresu spłaty kredytu i zmniejszenie wysokości miesięcznych rat, jednak - według firmy - banki dążą do upadłości spółki.
Pracownicy zakładu postanowili bronić firmy i swoich miejsc pracy. "Gdyby firma miała kiepskie wyniki finansowe, spadała sprzedaż i produkcja, rozumielibyśmy, że banki chcą się wycofać z jej dalszego kredytowania” - mówi Poświata. "Ale wyniki są naprawdę dobre, a działania banków mogą doprowadzić do upadku firmy. To przecież miejsce pracy ponad tysiąca osób” - dodaje.
Problemy firmy, zadłużonej w trzech bankach na 130 milionów złotych, pojawiły się pół roku temu. Banki zażądały od spółki dodatkowych zabezpieczeń, na co nie zgodził się zarząd. W październiku banki zablokowały rachunki firmy.
Zarząd przewidział tę sytuację i przekierował część pieniędzy do innych banków. Do tej pory spółce nie udało się porozumieć z konsorcjum w sprawie spłaty kredytu. W styczniubank Raiffaisen złożył wniosek o postawienie spółki w stan upadłości. "Nie pozwolimy na to” - zapowiada Poświata.
Wczoraj na łamach DZIENNIKA poruszyliśmy problem kilkudziesięciu tysięcy klientów mBanku i MultiBanku, którzy z powodu braku decyzji zarządu są zmuszeni płacić bardzo duże oprocentowanie, pomimo spadku stóp procentowych. Sprawa odbiła się szerokim echem w internecie. Portale protestacyjne klientów mstop.pl i nabiciwmbank.pl odwiedziło w ciągu kilku godzin tysiące internautów. "Do redakcji przychodziło tak dużo maili, że nie byliśmy w stanie opanować sytuacji. Przez dwa dni stronę odwiedziło ponad 10 tys. osób" - mówi moderator forum.
Z najnowszego raportu Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w 2008 roku najwięcej skarg złożonych do KNF - ponad 2 tysiące - dotyczyło nieuczciwych zachowań banków. W ogromnej części skargi dotyczyły zawyżania spreadu i oprocentowania przy kredytach hipotecznych w walutach obcych.
Zdaniem ekspertów banki brutalnie walczą o przetrwanie. "Obniżając oprocentowanie bank byłby stratny, ale przecież jest to jego sprawa, która nie interesuje klienta. A jednak bank uznał, że jest to sprawa właśnie klienta" - mówi analityk Bankier.pl Michał Macierzyński. "Takie problemy, jeśli sytuacja na rynku się nie poprawi, niestety będą pojawiać się coraz częściej" - dodaje.
Zdaniem Janusza Grobickiego z Centrum im. Adama Smitha mogłoby być jeszcze gorzej. "Od dawna nie mielimy w Polsce tak trudnej sytuacji, Polacy dopiero teraz przekonują się, co znaczy działanie rynkowe, często brutalne" - mówi. "Prawdziwy kryzys jest na Zachodzie, gdzie ludzie przychodzą do banków i nie mogą zabrać swoich pieniędzy, bo bank upadł" - dodaje.