"70 procent pożarów to podpalenia lub zaprószenia ognia, więc w tej sytuacji nie możemy tego wykluczyć. Jednak komisja jeszcze nie zaczęła badać przyczyn pożaru w Plivie, więc jest za wcześnie, żeby cokolwiek podejrzewać" - powiedział DZIENNIKOWI rzecznik straży pożarnej w Krakowie.

Reklama

W akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie siedemnaście jednostek. Pożar został opanowany. W magazynie o powierzchni 240 metrów kwadratowych znajdowały się odpady poprodukcyjne - kartony, tektura i butelki, ale też elementy plastikowe. Stąd olbrzymie zadymienie. Gęsta chmura nie jest jednak toksyczna, bo w magazynie nie było chemikaliów.

Na szczęście nikt nie został ranny, nie trzeba było też ewakuować mieszkańców pobliskich bloków. Nie wiadomo jeszcze, jakie są straty.

Pożar wybuchł ledwie dzień po tym, jak Pliva osiągnęła porozumienie ze związkami zawodowymi w sprawie redukcji zatrudnienia. Z firmy ma być zwolnionych ponad 600 osób.