Joanna Dargiewicz: W swojej karierze spotkał się pan z twardzielami, na których nie działał paralizator?
Krzysztof Przepiórka*: Widziałem naprawdę różne rzeczy, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby paralizator nie zadziałał. Nawet w przypadku naprawdę wielkich facetów. Bo to jest praktycznie niemożliwe. Jeśli facet był tak odporny na porażenie prądem, że dopiero przy trzeciej próbie cokolwiek poczuł, to albo jest cyborgiem, albo funkcjonariusze z CBŚ żle użyli paralizatora. Jeszcze inne wytłumaczenie, które przychodzi mi do głowy, to to, że przestępca mógł mieć na sobie wiele warstw odzieży. To trochę osłabia działanie paralizatora. Chyba że sprzęt był niesprawny i po prostu nie zadziałał. Ale i tak trudno mi sobie wyobrazić tę sytuację.

Reklama

>>> Brutalny bandyta ośmieszył policjantów

Tyle że na "Famę" nie tylko paralizator nie zadziałał. Zaraz po tym jak policjanci z CBŚ zakuli go w kajdanki, ten je rozerwał...
Powtarzam: albo facet jest cyborgiem, albo policjanci pojechali na akcję kompletnie nieprzygotowani, a do tego źle mu te kajdanki dopięli. Bo jak są porządnie założone, to nie ma możliwości, by nawet największy osiłek je rozerwał. Tego się po prostu nie da zrobić.

Nie widział pan nigdy takich sytuacji?
Widziałem, ale tylko na filmach sensacyjnych.

Nigdy nie spotkał pan człowieka, o którym pomyślał pan, że ma jakieś ponadludzkie siły?
Na jednym ze szkoleń oglądałem film z zatrzymania bandziora, który pomimo tego, że dostał kilka kul, to jeszcze przez jakiś czas normalnie chodził. Później okazało się, że ten człowiek jest po prostu naćpany. W takich przypadkach organizm może reagować z pewnym opóźnieniem.

To może Krzysztof M. też był pod wpływem narkotyków?
Teoretycznie mogło tak być. I to też może być jakieś wytłumaczenie, że paralizator na niego nie zadziałał.

*Krzysztof Przepiórka był dowódcą grupy szturmowej GROM-u.

>>> Policjanci przeżyli akcję jak w filmie