Osiem psów husky ciągnących powóz z turystami łatwo można zobaczyć między berlińskimi drapaczami chmur czy koło Bramy Brandenburskiej, nawet kiedy jest spory korek.

”Taka taksówka to dla Europejczyków jedna z możliwości, jak wypróbować w praktyce jazdę w psim zaprzęgu. Jeśli sprzyjają warunki pogodowe, to nawet na saniach” - mówi właściciel oryginalnego pojazdu Daniel Hurst. Co ciekawe, nietypowa usługa cieszy się sporym zainteresowaniem, do tego stopnia, że do kolejki należy zapisać się z wyprzedzeniem. Godzina przejażdżki kosztuje 30 euro.

Reklama

Co na to obrońcy zwierząt? Na razie nie protestują. ”Jeżeli zwierzęta nie są przeciążane i nie cierpią, nie możemy mieć zarzutów” - mówi rzeczniczka berlińskiego towarzystwa ochrony zwierząt Evemarie Koenig.

Hurst, właściciel psiej taksówki, nie ogranicza się tylko do niemieckich ulic, ale robi także dłuższe wypady. W 2001 roku dojechał na Ural, ale już marzy o kolejnych wyprawach. ”Jak tylko stanę na nogi, chciałbym pojechać z Berlina na Syberię i dalej, przez cieśninę Beringa, na Alaskę”
- zdradza Hurst.

Reklama