Nasze źródła mówią, że jej comiesięczna wypłata wyniesie między 4 a 8 tysięcy euro. Wszystko w zamian za złożenie przed laty zeznań, które za kratki wiedeńskiego aresztu zaprowadziły Jeremiasza B. "Baraninę".

Reklama

>>>Wolność "Inki" jak lizak przez szybę

"Ona będzie świadkiem koronnym" - przewidywał już w chwilę po pierwszym przesłuchaniu "Inki" naczelnik pionu kryminalnego Centralnego Biura Śledczego. Wtedy, przed ośmiu laty, jego słowa wydawały się absurdalne. Halina G. właśnie usłyszała zarzut współudziału w zamordowaniu byłego ministra sportu Jacka Dębskiego.Prokuratura miała dowody, że wyprowadziła polityka wprost pod lufę zawodowego zabójcy na zlecenie "Baraniny". Przez kilka dni po zbrodni ukrywała się, aby w końcu przyjść wraz z adwokatem do siedziby CBŚ na warszawskiej Pradze.

>>>Inka odzyskała wolność po ośmiu latach

"Wspólnie z >Baraniną< przygotowała zeznania. Opowiedziała nam, że tego wieczora była kompletnie pijana i nic nie pamięta. Widać było, że nie wyobraża sobie życia za kratkami" - wspomina emerytowany oficer CBŚ. Policjanci zrozumieli, że kobieta jest jedyną szansą na złapanie nieuchwytnego polskiego mafijnego bossa Jeremiasza B. Nie mogli jednak zaproponować jej statusu świadka koronnego - według obowiązującej w Polsce ustawy z kręgu świadków wykluczone są osoby zamieszane w zabójstwo.

>>>Żona gangstera, kochanka mafiosa, znajoma ministra

"Jeremiasz B. żył w Austrii. To otworzyło przed nami nowe możliwości" - tłumaczy funkcjonariusz. CBŚ natychmiast zaczął współpracę z austriacką prokuraturą i policją. "To Austriacy zaproponowali >Ince< status świadka specjalnego, czyli naszego odpowiednika koronnego. Poszła z nimi na współpracę. W zamian za pogrążenie >Baraniny< wynegocjowała sobie korzystne warunki: wysoką pensję, nową tożsamość i pomoc w starcie w nowe życie" - relacjonuje jeden z naszych rozmówców.

Reklama

Rolę kobiety w zamknięciu "Baraniny" doceniała również polska prokuratura. Przez kilka lat oskarżyciele starali się o zmniejszenie wyroku ośmiu lat więzienia. Jednak sąd pozostał nieugięty, argumentując, że wzięła świadomie udział w morderstwie byłego ministra sportu.

>>>Więzienny romans "Inki"

"Dzięki jej zeznaniom Austriacy zrozumieli, jaką grę >Baranina< prowadził z nimi przez lata" - mówi oficer CBŚ. Chodzi o tajną współpracę Jeremiasza B. z austriacką policją. Polski boss donosił tylko na bandytów, którzy konkurowali z nim np. w organizacji handlu narkotykami. Agenci przymykali na to przez lata oko, gdyż sami odnosili w pracy sukcesy: aresztowali niebezpiecznych bandytów, których wskazał im "Baranina”.

>>>"Inka": Nie mam wyrzutów sumienia

Teraz "Inka", jeśli tylko będzie chciała, otrzyma komplet nowych dokumentów: zmienione nazwisko, listy referencyjne od byłych fikcyjnych pracodawców, historię wpłat na ubezpieczenie społeczne. Dostanie także pomoc w osiedleniu się w wybranym przez siebie kraju i wysoką stałą pensję.

"Ona każdego zdradzała: swojego pierwszego chłopaka, warszawskiego gangstera, porzuciła dla innych, bogatszych. >"Baraninę<, który jej ojcował, również zdradziła. Nie jest wykluczone, że teraz zdradzi Austriaków, a także męża, którego poślubiła za kratkami więzienia. To prawdziwa niebezpieczna femme fatale" - ocenia warszawski prokurator.