"Nie wiemy, czy ruszyło go sumienie, czy po prostu miał już dość ukrywania się" - mówi jeden ze śledczych.

>>>Polscy gangsterzy uczyli się od włoskiej mafii

Reklama

Arkadiusz M. przyszedł do warszawskiej prokuratury apelacyjnej dziś rano. Był wyraźnie zrezygnowany. Powiedział, że jest poszukiwany listem gończym i chce rozmawiać z prokuratorem zajmującym się sprawą napadów na kantory w Stalowej Woli i Nisku w latach 2004 i 2005. Prokuratura nie chce ujawnić, jaką rolę pełnił Arkadiusz M. w grupie markowskiej.

Wiadomo, że decyzja o zgłoszeniu się do prokuratury ma związek z tym, że we wtorek w Tarnobrzegu rozpoczął się proces dziewięciu gangsterów i ich pomocników oskarżonych o napady na kantory w Stalowej Woli i Nisku. Podczas pierwszego napastnicy zrabowali 600 tys. dol. Postrzelili także konwojenta.