Sama rada nadzorcza swoją kontrowersyjną decyzję tłumaczy tym, że jest to forma gratyfikacji za niskie, bo ograniczane ustawą kominową, pensje zarządu. Kwota premii budzi takie protesty związkowców również dlatego, że oni sami nie mają na żadne nagrody i podwyżki szans.

Reklama

"Panie Ministrze pracownikom wmawia się, że firma jest w złej kondycji, że nie mogą liczyć na podwyżki, nagrody, awanse, (...) a tu wiadomość o nagrodach dla zarządu" - piszą w swoim liście do ministra skarbu związkowcy.

Wskazują w nim też na inne niesprawiedliwe działania władz TVP, które, ich zdaniem, mogły się przyczynić do złej kondycji firmy. Głównie krytykują praktykę zatrudniania nowych pracowników ze znacznie wyższymi pensjami od tych, które dostają ci doświadczeni.

Ministerstwo jednoznacznie negatywnie odniosło się do faktu przyznania nagród i zażądało wyjaśnień od rady nadzorczej TVP. Jak powiedział rzecznik ministerstwa Michał Wewiór: "w tak trudnej finansowo sytuacji, w jakiej znajduje się TVP, absurdalnym jest przyznawanie nagród w wysokości 50 tysięcy złotych".

Z kolei przewodniczący rady nadzorczej TVP Łukasz Moczydłowski nie widzi nic złego w fakcie przyznania tych nagród kierownictwu. "Wynagrodzenia dla zarządów spółek skarbu państwa ustalane są na podstawie tzw. ustawy kominowej i są bardzo niskie" - tłumaczy kontrowersyjną decyzję.