Choć Andrzej Urbański, Marcin Bochenek i Sławomir Siwek nie chodzą do pracy, kosztowali już TVP 400 tysięcy złotych - donosi "Gazeta Wyborcza".

Trzech prezesów zostało zawieszonych przez Radę Nadzorczą TVP w grudniu, gdy rządy przejął Piotr Farfał. Choć prezesi przestali pracować, to Rada nie mogła ich odwołać, a jedynie zawiesić. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", cały czas prezesi dostają pensje (ok. 18,5 tys zł brutto), przysługują im służbowe telefony, gabinety, a nawet samochody z kierowcami.

Reklama

Prezesi najmniej chętnie korzystają z przywileju gabinetu, bo podobno pojawiają sie w nich bardzo rzadko. Na drzwiach gabinetu Andrzej Urbańskiego wisiała nawet kartka "nie wchodzić, nie sprzątać". Ale nieobecność w pracy nie przeszkadza im w korzystaniu z innych udogodnień.

Tylko na wynagrodzenia trzech prezesów od grudnia do kwietnia tego roku TVP wydała 250 tys. zł. Samochody służbowe z kierowcą kosztowały 123 tys. zł (jedno auto miesięcznie to wydatek 8,7 tys. zł) , a i tak korzysta z nich tylko Andrzej Urbański i Marcin Bochenek.

Prezes Siwek jeździ prywatnym autem bez kierowcy, za co telewizja płaci 5 tys. zł. na miesiąc. Siwek chętnie korzysta za to z służbowej karty kredytowej, na której nabił już 4269 zł. Z kolei Marcin Bochenek dużo rozmawia przez telefon komórkowy. Jego rachunki kosztowały TVP 5,5 tys. zł. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej", telefon służy mu także do wysyłania e-maili.

W czwartek Sejm przyjął nową ustawę o mediach, która umożliwi wybranie nowych władz TVP. Aby weszła w życie, potrzebny jest podpis prezydenta.