Włodowo to w Polsce niemal synonim słowa lincz. W 2005 roku grupa mieszkańców tej wsi po wielogodzinnym czekaniu na pomoc policji skatowała na śmierć sąsiada recydywistę Józefa C., od dawna terroryzującego okolicę. Po czterech latach od tych wydarzeń wciąż jednak nie ma pewności, kto zadał śmiertelny cios: bracia W., którzy pierwsi dopadli ofiarę, czy też Wiesław K. i Stanisław M. - którzy zdaniem prokuratury tylko odnaleźli i zbezcześcili zwłoki.

Reklama

>>> Ona opowie o linczu we Włodowie

W środę przed białostockim sądem apelacyjnym Marlena W., żona jednego z braci W. a zarazem córka Wiesława K. skierowała oskarżenia na ojca - po raz pierwszy godząc się na złożenie takich zeznań. "Zaraz po tym, jak mąż z braćmi wrócili po pobiciu C., przyjechał do nas ojciec z kolegą. Opowiedzieliśmy im, co się stało. Postanowili, że pojadą zobaczyć, co się dzieje z C. Wzięli żelazny łom do wyciągania gwoździ" - opowiadała wczoraj Marlena W. "Jak ojciec wrócił do domu, to rzucił: <Pyk, pyk, pyk, zięciu, wszystko załatwione>. Nie pytałam co się stało, ale poczułam, że wydarzyło się coś bardzo złego, że ojciec zabił C." - relacjonowała zdenerwowana kobieta.

Płacząc, tłumaczyła, że decyzja o oskarżeniu własnego ojca nie była dla niej łatwa, dlatego na ujawnienie nowych faktów zdecydowała się dopiero niedawno. "Poza tym ojciec zawsze mi mówił, że jak Tomek dostanie wyrok więzienia, to sam się przyzna do morderstwa" - dodała.

>>> Niewinnie skazani za lincz we Włodowie?

Środowy zwrot w sprawie nie jest jednak zaskoczeniem. Marlena W. i jej mąż już kilka miesięcy temu zaczęli sugerować, że prawdziwymi zabójcami są Wiesław K. i Stanisław M. Co skłoniło ich do zmiany frontu? Najnowszy wyrok ze stycznia tego roku wydany przez Sąd Okręgowy w Olsztynie, który braciom W. wymierzył kary czterech lat więzienia i to bez zawieszenia - wcześniejszy, uchylony wyrok miał "zawiasy" i wszyscy sprawcy pozostaliby na wolności.

Efekt był natychmiastowy - już w styczniu, wychodząc z sali sądowej, skazany Tomasz W. powiedział: "Jesteśmy niewinni tego, co się stało. Powinien się przyznać ten, kto to zrobił". Jego żona, do tego momentu konsekwentnie odmawiająca zeznań, zaczęła pokazywać się w mediach: w wywiadach sugerowała, że zabójcą jest jej ojciec. W środę Marlena W., która od miesięcy nie utrzymuje już kontaktów z rodzicami, ujawniła dodatkowo, że dochodzą do niej sygnały od znajomych ojca. Ma milczeć, bo w przeciwnym razie "czeka ją coś złego" - zgłosiła to nawet na policję.

Reklama

>>> Bohater "Długu": Ułaskawić sprawców linczu

Według prasowych doniesień w aktach sprawy są tropy wskazujące na to, że oskarżenia córki wobec ojca nie są zmyślone - to zeznania Rafała W., który towarzyszył braciom W. Według niego Wiesław K. po powrocie z linczu rzeczywiście zasugerował, że to on jest zabójcą.

Białostocki sąd apelacyjny wyda wyrok w piątek.