Mężczyzna został zatrzymany w zeszłym tygodniu, po awanturze w pensjonacie, którego był właścicielem. Ponieważ z był pijany, miał spędzić noc na komisariacie. Jak zawsze w takich przypadkach, zabrano mu przedmioty, którymi mógłby sobie zrobić krzywdę - pisze "Dziennik Polski".
Gdy 48-latek siedział już w celi, dyżurny co pół godziny sprawdzał przez wizjer, co się z nim dzieje. Za kolejnym razem zajrzał po 15 minutach, bo musiał osadzić w celi kolejną osobę. Wtedy stwierdził, że mężczyzna nie żyje.
"Był odwrócony twarzą do ściany. Leżąc na łóżku, zacisnął sobie skarpetkę na szyi. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, ale reanimacja nie miała już szans powodzenia. Na razie nie wiemy, czy kiedyś wcześniej próbował się targnąć na życie" - mówi komendant Mariusz Wacław z małopolskiej policji.