Wystarczy poszperać w internecie, by przekonać się, że pielgrzymki do Medjugorie wciąż cieszą się dużą popularnością wśród katolików w Polsce. Do odwiedzenia miejscowości leżącej w Bośni i Hercegowinie zachęcają katolickie biura podróży, zakony i poszczególne parafie. Ale wysocy hierarchowie Kościoła sceptycznie podchodzą do idei tych pielgrzymek. "Gość Niedzielny" odmawiał nawet umieszczania reklam zachęcających do odwiedzania sanktuarium.

Teraz o kontrowersjach związanych z nieuznawaniem przez kościół rzekomych cudów w Medjugorie jest szczególnie głośno. A to za sprawą ojca Tomislava Vlasica, "duchowego przewodnika" osób, którym miała ukazywać się Matka Boża w Medjugorie. Papież Benedykt XVI przeniósł go do stanu świeckiego, bo Watykan dowiedział się o jego "grzeszkach". I nie chodzi tylko o to, że franciszkanin ma dziecko z zakonnicą. Chodzi również o jego krnąbrną postawę. Watykan nie mógł go uciszyć, gdy opowiadał, że założona przez niego i Agnes Heupel wspólnota powstała na prośbą Królowej Pokoju.

Papież nalegał, by Vlasic poddał się dyscyplinie kościelnej pod groźbą ekskomuniki. Przeniósł go do stanu świeckiego, ale franciszkanin znów nie podporządkował się zaleceniu. Po prostu porzucił kapłaństwo.

Na stronie Wiara.pl można przeczytać opinię księdza Artura Stopki, który wyznał, że unika nawet nazywania Medjugorie "sanktuarium", a wycieczek do tej miejscowości "pielgrzymkami". "Kościół katolicki nigdy nie uznał prawdziwości <objawień> z Medjugorje. Nie tylko miejscowy biskup, ale również cały episkopat byłej Jugosławii, bardzo stanowczo odmówili kościelnej akceptacji dla ich treści" - przypomina ksiądz Stopka.





Reklama