Wojciech Cejrowski w ramach promocji swoich książek organizuje cykl spotkań w Trójmieście. Zamierza na nich pokazywać zdjęcia z egzotycznych wypraw i rozdawać autografy.

O ile ktoś na spotkania przyjdzie. Plakaty zapraszające na wieczór z autorem wiszą już w całym mieście, ale na prawie wszystkich ktoś przylepił kartki z napisem "odwołane". Pod spodem mniejszym drukiem dopisał: "pozdrowienia od gejów i lesbijek z Trójmiasta".

Reklama

Na kartki szybko zareagował sam zainteresowany, przy okazji znowu atakując środowisko homoseksualne. "Żaden z występów nie jest odwołany - ten napis to kłamstwo. I żaden nie dotyczy zboczeń seksualnych - są to występy rozrywkowe o charakterze podróżniczym" - napisał na swojej stronie podróżnik. Między innymi za nazywanie homoseksualistów "zboczeńcami" środowisko gejów i lesbijek konsekwentnie wytyka Cejrowskiemu homofobię i skarży go do sądu.

Podróżnik idzie jednak dalej. Porównuje nalepki na słupach do prześladowań z okresu PRL. "Byłem już traktowany w podobny sposób za komuny, potem za czasów <<WC Kwadransa>>. Prześladowanie za opinie, do których mam prawo, to nic nowego. (...)" - pisze Cejrowski i wylicza wcześniejsze "prześladowania" jego osoby: "Moje książki podróżnicze przez dwa lata nie miały wstępu do Empiku. Moje audycje muzyczne przez kilka lat nie miały wstępu do publicznego radia. Ja nie miałem wstępu do publicznej telewizji, byłem wyrzucony z Pikniku Country w Mrągowie, itd. Ostatnio zakazano mi występów w Trójce i TVP w czasie kampanii wyborczej. Teraz biorą się za moje występy sceniczne" - czytamy na stronie cejrowski.com

Podróżnik pozwala sobie też na komentarz wybiegający w przyszłość: "Oto zwolennicy tolerancji dla siebie samych, jawnie nie tolerują innych. Przeciwnicy prześladowań, prześladują. Zwolennicy równości są za selekcją osób, którym wolno przemawiać publicznie. Miło patrzeć, bo w podobny sposób rozpadała się komuna - już nikt nie utrzymywał propagandowych pozorów" - pisze.