Autor testamentu zmarł jesienią zeszłego roku w Londynie. Nie miał żadnej rodziny. Gdyby nie testament, pieniądze trafiłyby do skarbca królowej. Co ciekawe, wykonaniem testamentu nie chciał zająć się ani polski konsulat, ani Anglicy. Ostatecznie ostatnią wolę płk. Nitki wypełnia Mieczysław Hampel z Polskiego Towarzystwa Powierniczego.

Reklama

"Udało się nam wyrwać jedną perełkę z królewskiej korony" - opowiada DZIENNIKOWI. Zmarły darczyńca chciał, żeby za jego pieniądze wybudować szkołę w Ustrzykach Dolnych. Okazało się jednak, że w miejscowości są już trzy.W związku z tym środki zostaną przeznaczone na remonty budynków, w których uczą się dzieci nie tylko w Ustrzykach, ale również w Ustianowej i Stuposianach.

Dlaczego płk Nitka zdecydował się przekazać dorobek swojego życia bieszczadzkiej miejscowości pozostanie zagadką. Urodził się w Stanisławowie (dzisiejsza Ukraina), niektórzy mówią, że uczył się latać w Ustianowej, ale dowodów na to nie ma.