Ślad po proboszczu urywa się 17 maja na warszawskim lotnisku Okęcie. Tam znaleziono jego samochód. Są podejrzenia, że 65-letni ksiądz wyjechał do Anglii lub Francji, bo miał... długi hazardowe. I choć władze kościelne nie zgłaszały zaginięcia - sprawą, po doniesieniach prasowych, zajęła się prokuratura. Jeśli uzna, że doszło do przestępstwa, wszczęte zostanie postępowanie.

Reklama

I nic dziwnego. Bo nie co dzień księżą porzucają swoje obowiązki po przywłaszczeniu sobie kościelnych pieniądzy. A sumka, z którą zniknął ksiądz, jest niebagatelna. 300 tys. zł bankowego kredytu proboszcz parafii św. Ducha w Łowiczu zaciągnął na remont ołtarza i ambony. Co więcej, pożyczkę wziął pod zastaw budynków parafii i kościoła! W dodatku bezprawnie.

A jakby tego było mało, nowy proboszcz parafii powiedział, że nie ma też śladu po datkach, które przez rok wierni przekazywali na renowację świątyni i ofiar na msze za ich najbliższych! Parafia oddaje pieniądze tym, którzy mają pokwitowania przekazanych datków.