Chwile grozy ostatniej nocy przeżyli mieszkańcy Kłodzka. Przez ich miasto przechodziła fala kulminacyjna. Pamiętają o wielkiej powodzi z 1997 roku. Mieszkańcy przez całą noc ze strachem wpatrywali się w przybierającą Nysę Kłodzką. Całe szczęście, że na strachu się skończyło.

Reklama

"Fala miała 470 cm, a byliśmy przygotowani na 520. Już o godz. 5 rano woda opadła do 320 cm" - cieszy się Dawid Linka z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu. Woda opada też w wezbranych rzekach Kotliny Jeleniogórskiej: Kamiennej, Bobrze i Kwisie.

Dolnoślązacy już zaczynają liczyć straty po powodzi. A te są ogromne. Woda uszkodziła kilometry dróg, zerwała mosty i kładki. Nie można na przykład dojechać ze Szklarskiej Poręby do przejścia granicznego w Jakuszycach. Fala podmyła też wiele domów. Najbardziej zniszczone są podjeleniogórskie Piechowice, Krosnowice koło Kłodzka i miejscowości w gminie Radków.

Wicepremier Dorn zapowiada, że najpierw trzeba usunąć zniszczenia, które zagrażają życiu i zdrowiu ludzi. Dopiero potem będzie można naprawiać resztę. Wkrótce rządowe pieniądze trafią do samorządów. Już można składać wnioski o zapomogę.

Reklama