Kurator wystawy powiedziała dziennikowi "Berliner Zeitung", że chodzi o zdjęcie polskiego dziecka z Warszawy z września 1939 r. i książkę żołnierza Wehrmachtu. Przedstawicielka warszawskiego muzeum zabrała je w piątek, dzień po otwarciu wystawy.
Według rzecznika warszawskiego ratusza, pełniący funkcję prezydenta stolicy Kazimierz Marcinkiewicz nie wiedział, że na wystawie były eksponaty z Muzeum Historycznego. 18 innych eksponatów z Polski zostało w Berlinie.
Przygotowana przez fundację "Centrum przeciwko Wypędzeniom" Eriki Steinbach wystawa pokazuje przykłady XX-wiecznych deportacji, ucieczek i wysiedleń w Europie. Polskie władze ostro skrytykowały wystawę. Premier Kaczyński nazwał jej otwarcie wydarzeniem "bardzo niedobrym, niepokojącym i smutnym".