To może być marketing - uważa Wałęsa, który zarzucił Grassowi, że "pieniądze i pozycja" są dla niego najważniejsze. Były prezydent jest przekonany: gdyby Grass znacznie wcześniej przyznał się, że służył w zbrojnych oddziałach SS, to nigdy nie otrzymałby tytułu honorowego obywatela Gdańska. Zdaniem Wałęsy, Grass to człowiek, który pozostał "bez kręgosłupa, bez filozofii".

Sam pisarz-noblista, w wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD, powiedział, że nie zrzeknie się gdańskiego tytułu. Wyjaśnił, że otrzymał go, bo w swoich książkach i politycznym działaniu był "za budowaniem mostów między Niemcami i Polakami, za porozumieniem, za podjęciem dialogu w bardzo ciężkich warunkach w czasach komunizmu w Polsce". Powodów, by odebrać Grassowi honorowe obywatelstwo, nie widzi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

W zeszłym tygodniu, w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Zeitung", Grass przyznał, że od jesieni 1944 służył w 10. dywizji pancernej "Frunsberg", należącej do Waffen SS. Wcześniej twierdził, że był pomocnikiem w jednostce obrony przeciwlotniczej, a potem zwykłym żołnierzem.