Plany resortu nauki, według których tylko 70 proc. zajęć może odbyć się za pomocą internetu, najbardziej zatrują życie tym studentom, którzy chcą zdobyć wykształcenie, a mieszkają daleko od miast uniwersyteckich. Ministerialne pomysły uniemożliwią też naukę na polskich uczelniach rodakom mieszkającym za granicą. Władze szkół grzmią: "Będzie to dla nich nie tylko duże utrudnienie logistyczne, ale także finansowe" - tłumaczy w "Gazecie Prawnej" Wojciech Zieliński z Polskiego Uniwersytetu Wirtualnego.

Pomysł ministerstwa oburza tym bardziej, że w czasach, gdy świat stawia na naukę przez internet, my - nie wiedzieć czemu - się cofamy. Takie limity nic pożytecznego nie wniosą. A już na pewno tak drastyczne kroki są zupełnie niepotrzebne w walce z nieuczciwymi studentami. Bo, jak podkreślają rektorzy wyższych uczelni, wystarczy, by w świecie rzeczywistym przeprowadzać tylko egzaminy i seminaria. I np. problemu z podstawionymi studentami unikniemy.