"Ofiary drugiej wojny światowej, a szczególnie ofiary obozu zagłady w Oświęcimiu, powinny otrzymać miejsce w naszej pamięci i naszych sercach" - napisała Steinbach w odpowiedzi na pismo, które wysłał do parlamentarzystów całego świata prezydent Oświęcimeia Janusz Marszałek. Prezydent chce, aby utworzyli oni radę honorową nowego pomnika, symbolu pojednania między narodami.

To nie pierwsza antypolska prowokacja Steinbach. Właściwie cała jej polityczna działalność to ciąg ataków na nasz kraj. Najpierw sprzeciwiała się uznaniu przez władze RFN granicy Polski na Odrze i Nysie. Potem żądała zwrotu niemieckim właścicielom "utraconych na Wschodzie majątków". Teraz znana jest z propagowania idei budowy Centrum Przeciwko Wypędzeniom - m.in. robi wystawy, gdzie porównuje Niemców do przesiedlonych Żydów, Ormian czy Bośniaków.

Prezydent Janusz Marszałek nie widzi jednak w reakcji szefowej Związku Wypędzonych nic złego. "Jeśli mamy budować pokój, to powinniśmy rozmawiać ze wszystkimi" - tłumaczy "Rzeczpospolitej" prezydent Oświęcimia.

Ale jest odosobniony. Oburzeni są za to byli więźniowie obozu w Oświęcimu, zakłopotany sam twórca pomnika prof. Józef Szajna. "I co było z tym zrobić? Odpisać, że ją odrzucamy?" - zastanawia się artysta.