"Można sobie żartować, ale takie rozwiązania zastosowali Włosi w walce z sycylijską mafią i neapolitańską Cosa Nostra" - mówi rozmówca DZIENNIKA z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Prokuratorzy będą najważniejszym partnerem CBŚ w rozbijaniu gangów, ściganiu handlarzy narkotyków i gospodarczych aferzystów. "Nie tylko gangi, ale i białe kołnierzyki będą w polu naszego zainteresowania. Prawdziwa mafia to nie tylko bomby i strzelaniny" - dodaje źródło gazety w resorcie sprawiedliwości.

Choć o "prokuratorskim CBŚ" mówi się od ponad półtora roku, dopiero teraz prace nad jego powołaniem zmierzają ku końcowi. "Projekt nowelizacji ustawy o prokuraturze, w którym zawarty jest zapis tworzący specbiuro, powinien przejść przez parlament najpóźniej do września" - mówi ostrożnie Tomasz Szałek, p.o. dyrektora Prokuratora Krajowego. "Robota w <pezetach> to ciężki kawałek chleba, nie tylko lepsze zarobki. To praca dla zapaleńców i ludzi odważnych. Zdarzało się, że niektórzy z prokuratorów otrzymywali pogróżki ze strony świata przestępczego. Znam też i takich, którzy razem z oddziałem bojowym policji wkraczali do przeszukiwanego lokalu" - dodaje Szałek, sam z przeszłością "pezetowską".

Wydziały terenowe Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej (bo taka będzie formalna nazywa jednostki) zostaną umiejscowione przy każdej z jedenastu prokuratur apelacyjnych: w Białymstoku, Gdańsku, Łodzi, Rzeszowie, Szczecinie, Poznaniu, Warszawie, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie i Katowicach.

Co ciekawe, szefowie wydziałów "antymafijnych" będą niezależni od szefów prokuratur apelacyjnych. Dlaczego? "Żeby uwolnić się od lokalnych układów" - mówi inny wysokiej rangi urzędnik ministerstwa. I przytacza przykład: "Na tej samej zasadzie działa policyjne Centralne Biuro Śledcze. Pracuje w terenie, ale de facto to oficerowie Komendy Głównej Policji i tylko jej podlegający, a nie komendantom wojewódzkim".

"Antymafijni" mają lepiej zarabiać od swoich kolegów. W prokuraturze zarobki zależą od tytułu, jaki posiada konkretny prokurator: okręgowy, apelacyjny, krajowy. Tytuły można porównać do stopni w wojsku - oznaczają doświadczenie i umiejętności prawnika.

Aby członkowie nowej struktury dostali więcej niż pozostali, zostanie wprowadzona prosta zasada - śledczy w takim wydziale będzie zarabiać tak, jakby awansował o jeden szczebel wyżej. Prokurator z tytułem okręgowego dostanie pensję apelacyjnego, czyli około 6,5 tys. złotych na rękę, apelacyjny - krajowego, czyli około 9 tys. złotych. Jeśli odejdzie ze specwydziału - wróci do starych zarobków.

Reklama

"Dobrze, że wreszcie nasza praca zostanie doceniona. My nie siedzimy za biurkiem jak prokuratorzy z nadzoru, dla których koniec pracy o godzinie 15.30 to świętość. My pracujemy na okrągło, jeśli tak trzeba, często poza miejscowością, w której mieszkamy" - mówi jeden z kandydatów do "antymafii", prokurator uczestniczący m.in. w śledztwie w sprawie nieprawidłowości w PZU.

Resort sprawiedliwości nie ukrywa, że przy tworzeniu "wydziału antymafijnego" inspiracji szukał we Włoszech. Italię kilka miesięcy temu odwiedzili minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i prokurator krajowy (dziś szef MSWiA) Janusz Kaczmarek. Potęgę zorganizowanej przestępczości udało się tam przełamać właśnie dlatego, że walkę z mafią powierzono zespołom śledczych oddzielonym całkowicie od reszty prokuratury.

Przy okazji zmian w prokuraturze reorganizację czeka też Centralne Biuro Śledcze. Tam, gdzie nie będzie nowych prokuratorskich specwydziałów, zlikwidowane zostaną zarządy CBŚ - pozostaną jedynie delegatury. Nie oznacza to jednak, że policjanci stracą pracę lub zostaną przeniesieni - zmieni się jedynie ranga jednostki. Delegatura to oczko niżej od zarządu.