"Mrozy nie zniszczyły jaj i larw. Przetrwały również starsze osobniki: nimfy i już dorosłe kleszcze" - mówi dr Jerzy Michalik z Zakładu Morfologii Zwierząt poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza. "Dla człowieka szczególnie groźne są nimfy. Dorosłego kleszcza nietrudno dostrzec. Jest duży i ma kolorowy odwłok. Nimfy są bardzo małe, więc trudno je zauważyć, a to właśnie one mogą przenosić groźne bakterie".



Potwierdza to prof. Jacek Juszczyk, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. "Kleszcze przenoszą choroby wywoływane przez wiele drobnoustrojów od wirusów po pasożyty" - relacjonuje profesor. "Do najbardziej znanych w Polsce zaliczamy kleszczowe zapalenie mózgu wywołane przez wirusy oraz boreliozę spowodowaną bakteriami: krętkiem boreli, którym zarażonych jest 30 proc. kleszczy".



Kleszcze lubią lasy mieszane i liściaste oraz łąki. Larwy, zanim dorosną, żerują na gryzoniach i ptakach. "Robiliśmy kiedyś badania. Rekordzistka sroka miała obklejone wokół dzioba i oczu ponad sto larw i jaj kleszcza" - dodaje Jerzy Michalik. "Możemy starać się obronić przed kleszczami, zakładając bluzy z długimi rękawami i spodnie z długimi nogawkami nawet w bardzo upalny dzień. Szczególną uwagę powinniśmy zwracać na dzieci. U dorosłego człowieka kleszcza najczęściej można znaleźć w pachwinach i okolicach brzucha albo w innych delikatnych częściach ciała. U dziecka nawet we włosach, a tam po prostu trudno go dostrzec".



Inwazji możemy spodziewać się w całej Polsce. W niektórych miejscach tych pajęczaków może być nawet ponad tysiąc na stu metrach kwadratowych. Szczególnie uważać muszą mieszkańcy i turyści na Podlasiu. Dużo kleszczy już teraz pojawia się w lasach nadmorskich. Zwłaszcza tam, gdzie jest bardzo gęsta roślinność. Tabliczki ostrzegające przed nimi stoją m.in. na Pomorzu Zachodnim, na wyspie Wolin, w Międzyzdrojach czy w Ustce.



"W Karsiborzu już teraz jest ogromny wysyp. Chcemy, żeby mieszkańcy i turyści zwracali na nie większą uwagę. Zdarzało się, że nasi pracownicy po wypadzie do miejsc najbardziej zagrożonych przynosili na sobie nawet po 30 kleszczy" - opowiada Andrzej Staszewski, szef Obwodu Ochrony Wybrzeża szczecińskiego Urzędu Morskiego w Międzyzdrojach.



"My jesteśmy szczepieni przeciwko kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych, więc nie mamy się czego obawiać, ale turyści i mieszkańcy nie powinni lekceważyć ostrzeżeń" - ocenia Mariusz Burdukiewicz, główny inspektor ochrony wybrzeża z Urzędu Morskiego w Słupsku. Najwięcej kleszczy możemy spodziewać się na przełomie maja i czerwca. Pajęczaki lubią wilgoć, więc przed inwazją może nas uchronić jedynie susza.



"Jeśli chcemy się zabezpieczyć, nie wcierajmy w skórę żadnych kremów ani maści przeciwko insektom, bo to może wywołać alergie, a i tak nie pomoże. Wystarczy popsikać ubrania i czapki preparatami w aerozolu" - dodaje Jerzy Michalik.