To, że detektyw Rutkowski wpłacił 80 tysięcy złotych poręczenia majątkowego, potwierdził dziennikowi.pl wiceprezes Sądu Rejonowego Katowice-Wschód, Paweł Kornacki. "Dokumenty wraz z nakazem zwolnienia zostały przekazane aresztowi śledczemu około godz. 12" - tłumaczył.

Rutkowski bardzo szybko zgromadził odpowiednią sumę. Bo sąd decyzję o wyznaczeniu kaucji podjął zaledwie wczoraj. Jak ją tłumaczył? "Dowody zostały już zgromadzone, zatem obawa matactwa, czyli wpływania na świadków, niszczenia czy ukrywania dokumentów, jest słabsza" - mówi prezes Kornacki. A poza tym za innych oskarżonych w tej samej sprawie kilka dni temu też wyznaczono kaucję.

Na razie nie wiadomo, kiedy ruszy proces. Akt oskarżenia trafił do sądu mniej więcej dwa tygodnie temu. Sędzia, który będzie prowadził sprawę, ma teraz do przeczytania 200 tomów akt. W ciągu dwóch-trzech tygodni najpewniej podejmie decyzję o wyznaczeniu terminu pierwszej rozprawy.

Detektyw trafił za kratki, bo jest oskarżony o udział w nielegalnym procederze paliwowym, który prowadził Henryk M. Biznesmen z Siemianowic Śląskich sprowadzał do kraju nielegalnie paliwo i nie odprowadzał za nie podatku. Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratury, Krzysztof Rutkowski pomagał Henrykowi M. w praniu pieniędzy pochodzących z przestępstwa. Skarb Państwa miał stracić przez Rutkowskiego trzy miliony złotych.

Detektyw - były poseł Samoobrony - miał zgłosić w urzędzie skarbowym, że przyjął od biznesmena 500 tys. zł fikcyjnej pożyczki. Powołując się na wpływy w Sejmie, obiecywał też baronowi paliwowemu, że uniknie on kary za swoje nielegalne interesy. A gdy Henryk M. został zatrzymany, Rutkowski miał zapewniać go, że wyjdzie za kaucją i będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Według śledczych, za swoje usługi Rutkowski wystawiał lewe faktury, w sumie na kwotę ponad 2,5 mln zł - znalazły się tu fikcyjne konsultacje i doradztwo dla firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M.

Rutkowski został zatrzymany przez ABW. Nie przyznaje się do winy. A gdy sędzia miał zdecydować o jego areszcie, Rutkowski zasłabł na sali sądowej. I trafił do szpitala. Sędziowie pojechali tam za nim i zdecydowali, żeby kontynuować posiedzenie. Rutkowski wrócił do zdrowia i wylądował w areszcie w Bytomiu. Jest jedną z 21 osób, które są oskarżone w tej sprawie.