Kiedy dzielnicowy policjant i pracownik opieki społecznej w Lublinie otworzyli drzwi do mieszkania Joanny S., osłupieli. W brudnym mieszkaniu matka czteromiesięcznej dziewczynki i jej kochanek pili na umór wódkę, wychudzone dziecko przeraźliwie płakało. Na stoliku leżało skierowanie do szpitala dla dziewczynki, ale matka w ogóle nie miała zamiaru jej tam zawieźć. Nie była nawet w stanie tego zrobić - miała prawie trzy promile alkoholu.

Reklama

Policjant i pracownik socjalny wezwali pogotowie, które natychmiast zabrało malutką dziewczynkę do szpitala. Lekarze nie mogli uwierzyć, że Ola waży zaledwie dwa kilogramy. Matka omal nie zagłodziła jej na śmierć.

Mała Ola jest już pod dobrą opieką i wraca do sił, choć jej stan określany jest nadal jako ciężki. Joanna S. była tak bardzo pijana, że nie była w stanie rozmawiać z policją. Trafiła do izby wytrzeźwień. Potem kobieta zapewne dostanie zarzut narażenia swojego dziecka na utratę zdrowia, a nawet życia.

W przypadku tej kobiety to nie pierwsza taka sytuacja. Już raz, trzy lata temu, odebrano jej dziecko. Kiedy do jej mieszkania zapukała policja, była kompletnie pijana, a jej jedenastomiesięczna córeczka była pozostawiona sama sobie. Kobieta miała wtedy cztery promile alkoholu. Dziecko już pod jej "opiekę" nie wróciło.