Tego jeszcze nie było. W szpitalu w Opolu Lubelskim 22 lekarzy dostało długie miesiące wolnego. Rekordziści do pracy mieliby wrócić dopiero za dwa lata - pisze "Rzeczpospolita". Za czas wolnego nie dostaliby jednak wynagrodzenia. Tak zarządził dyrektor placówki, który twierdzi, że wynagrodzenie się nie należy, bo nadgodziny, które uzbierały się za nocne dyżury, zostały już zapłacone podwójnie.

Lekarze, kiedy to usłyszeli, zaczęli się wycofywać ze swoich żądań. Ale niewykluczone, że nie uda im się tego zrobić. "Wynagrodzenia zrzec się nie mogą, ale nie wiem, czy prawo pozwala na zrzeczenie się przysługującego czasu wolnego, a więc czy można cofnąć urlopy. Okaże się to dopiero po konsultacji z prawnikami" - tłumaczy dyrektor szpitala, Karol Stpiczyński.

Co stanie się z chorymi, jeśli znikną lekarze? Dyrektor rozważa wynajęcie prywatnych firm. Spółki mają zgodzić się na to, by płacono im tyle, ile za ich usługi zrefunduje NFZ. Dzięki temu nie obciążą budżetu szpitala.