Dobę ukraińscy informatycy walczyli z awarią centralnego serwera służby celnej, sterującego pracą komputerów - m.in. tych, które są na granicach. Bez niego nie można odprawiać ciężarówek. Najgorzej było na przejściu w Dorohusku, gdzie odprawianych jest najwięcej tirów. Utworzyła się tam 10-kilometrowa kolejka ciężarówek czekających na wyjazd z Polski. W Korczowej i Medyce było tylko odrobinę lepiej. Jedynie samochody osobowe mogły wjeżdżać na Ukrainę bez przeszkód.
Kierowcy ciężarówek klęli na czym świat stoi. Wielu z nich przekroczyło terminy dostaw towaru nawet o więcej niż dobę, bo utknęli w nieoczekiwanej kolejce do przejścia granicznego. Sytuacja była tak dramatyczna, że w niedzielę wieczorem, mimo awarii, nasi sąsiedzi zaczęli przepuszczać te wozy, w których były łatwo psujące się towary.
System naprawiono dopiero dzisiaj - parę minut po szóstej rano. Ale wcale nie oznacza to, że zniknęła kolejka tirów. Bo na wyjazd z kraju czeka cały czas 350 pojazdów. A wciąż dojeżdżają nowe. I miną długie godziny, nim sytuacja wróci do normy, choć celnicy uwijają się, jak mogą, by pomóc kierowcom, zdenerwowanym i zmęczonym kilkudziesięciogodzinnym czekaniem.