Ojciec i syn, których pokąsały szerszenie stracili przytomność. Świadkowie natychmiast zadzwonili po pogotowie, przybyli na miejsce lekarze mogli stwierdzić już tylko zgon. Na razie nie wiadomo, dlaczego owady zaatakowały.
Na miejsce wezwano specjalną jednostkę straży pożarnaje z Zielonej Góry. Odziani w specjalne, chroniące przed ukąszeniami skafandry, strażacy wyruszyli do walki z szerszeniami. Mają znaleźć i zlikwidować gniazdo owadów.
Z wstępnych ustaleń wynika, że dwaj mężczyźni i kobieta zostali zaatakowani przez owady w opuszczonej leśniczówce. Lekarze nie poinformowali jeszcze, w jakim stanie jest kobieta i czy jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policja ustali okoliczności tragicznego wypadku. Nie wiadomo, czy ofiary zostały zaatakowane przez owady bez powodu, czy też któraś z nich sprowokowała szerszenie, np. zbliżając się do ich gniazda.