Kim jest najsłynniejszy tajniak w Polsce? Agent Tomek odsłonił twarz w "Newsweeku". Mało tego. Dał się nawet skusić na sesję zdjęciową. Przede wszystkim jednak opowiada, jak wyglądały jego relacje m.in. z posłanką PO Beatą Sawicką i Weroniką Marczuk.

Reklama

"Byliśmy lekko ubrani i wtedy kiedy ze mną tańczył, przekroczył pewną barierę, (...) to była bariera intymności. Był już pod wpływem alkoholu, (...) prosiłam, żeby tego nie robił, (...) ale jego czarujące uśmiechy i komplementy i to, że i mnie w głowie zaszumiało od drinków, powodowały, że byłam dość niekonsekwentna" - opisywała w zeznaniach posłanka Sawicka, która po prowokacji agenta Tomka została oskarżona o korupcję.

"Stawiał mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. Wszyscy znajomi (...) mówili wprost, że facet robi maślane oczy" - pisała z kolei w książce Weronika Marczuk.

Czy agent CBA rzeczywiście był takim amantem? "To wszystko stek bzdur. Nigdy nikogo nie adorowałem. Nie byłem też obiektem westchnień. Dla kobiet, które rozpracowywałem, liczyła się tylko kasa i jeszcze raz kasa. Dlatego się ze mną zadawały" - mówi "Newsweekowi" agent Tomek.

"Z jego wspomnień wynika, że do czasu podjęcia pracy w CBA nie miał szczególnie dużego doświadczenia z kobietami. Prozaiczne początki, 16 lat, rodzice za ścianą, starsza od niego doświadczona dziewczyna, później długi, dziewięcioletni związek. Na koniec też proza - ona zdradza go z kolegą" - czytamy na stronie internetowej tygodnika.