Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli uznał, iż Wicenty działał w ramach swych obowiązków służbowych i na podstawie ustawy o IPN, a jego artykuł był bogato udokumentowany i powoływał się na oryginały akt SB z IPN.
Obrońca Wicentego mec. Rafał Rogalski powiedział PAP, że decyzja sądu jest słuszna i nie będzie się od niej odwoływał. Sam Fijor zapewne się odwoła.
Jak podała w piątek "Rzeczpospolita" w grudniu 2007 r. w "Biuletynie IPN" poświęconym rozpracowywaniu przez Służbę Bezpieczeństwa środowiska dziennikarskiego ukazał się artykuł Wicentego pt. "Pospolita twarz SB: Przypadek TW +Berety+". Fijor (dziś również wydawca i biznesmen) został w nim opisany jako tajny współpracownik, pozyskany w styczniu 1982 r., gdy był dziennikarzem pisma "Zorza". Nie był cennym agentem i SB szybko z niego zrezygnowała. "Biuletyn" podawał, że zachowała się teczka pracy Fijora i jego własnoręczne zobowiązanie do współpracy.
Fijor zarzucił Wicentemu zniesławienie w prywatnym akcie oskarżenia. Twierdził, że historyk z nim się nie skontaktował przed napisaniem artykułu. Według niego artykuł był zemstą za jego książkę pt. "Jak zostałem milionerem" i "przywiązanie do wartości liberalnych w gospodarce". Z kolei Rogalski uznał, że proces to próba zastraszenia innych badaczy IPN.
Wicentemu groziła kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku więzienia.