Każdego roku polskie huty i stalownie przetwarzają 200 tys. ton złomu aluminiowego, 150 tys. ton miedzi, ok. 120 tys. ton złomu ołowianego oraz 5 mln ton tzw. czarnego złomu, czyli metalowych puszek, ram do rowerów i nadwozi samochodowych. Część tego gigantycznego rynku opanowali oszuści, którzy nielegalnie bądź fikcyjnie obracają złomem i wyłudzają od państwa VAT. Zdaniem Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu roczne straty budżetu z tego tytułu wynoszą przynajmniej 2 mld złotych.
Ministerstwo Finansów przyznaje, że problem istnieje, choć nie potrafi oszacować, ile na nim traci. Jak udało się nam ustalić, resort już przygotował projekt nowelizacji ustawy o VAT, która miałaby ukrócić proceder. Nie będą go płacić sprzedawcy, tylko nabywcy złomu. Podobne rozwiązanie od wielu lat funkcjonuje na Zachodzie.
Zasada działania złomiarskiej mafii jest prosta – oszuści tworzą łańcuszki firm, które fikcyjnie sprzedają między sobą złom, podbijając jego wartość i fałszując faktury. Na końcu eksportują surowiec z Polski i występują do urzędu skarbowego o zwrot VAT. Albo sprzedają złom uczciwie działającej firmie w Polsce, po czym likwidują firmę i nie odprowadzają należnego podatku. Interes jest bardzo intratny, ponieważ tona złomu miedzianego czy mosiężnego warta jest ok. 20 – 30 tys. zł. To znaczy, że wyłudzając VAT ze sprzedaży tylko jednej ciężarówki złomu, można zarobić nawet ponad 100 tys. zł.
Zyski przestępców liczone są w setkach milionów. Siedmioosobowy śląski gang, który w czerwcu tego roku rozbiła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w ciągu zaledwie kilku miesięcy wyłudził VAT na 120 mln zł.
Reklama
Zdaniem IGMNiR nielegalną działalność mafii złomiarskiej ułatwia nieszczelny system podatkowy. – Wielu oszustom gwarantuje on bezkarność, a ci złapani stanowią kroplę w morzu. Sytuacja wymknęła się spod kontroli policji oraz urzędników skarbowych – twierdzi Kazimierz Poznański, prezes izby.
Jego zdaniem z problemem można walczyć tylko w jeden sposób – nowelizując ustawę o VAT i wprowadzając tzw. samonaliczenie podatku. Rozwiązanie takie oznaczałoby, że to nie sprzedawca będzie odprowadzał do urzędu skarbowego VAT wynikający z transakcji sprzedaży złomu (tak jak dzieje się to obecnie), lecz jego nabywca. Nie musiałby on wpłacać pieniędzy do urzędu skarbowego. Kwotę VAT, wykazanego jednocześnie jako należny oraz naliczony, mógłby od razu odliczyć od wartości transakcji.
– Jeśli przedsiębiorca kupiec nie zadeklaruje VAT, to po prostu go nie rozliczy. Nie ma więc możliwości, że otrzyma jego zwrot z urzędu skarbowego – tłumaczy Tomasz Olkiewicz, radca prawny z kancelarii podatkowej MDDP.
Przy zastosowaniu takiego rozwiązania VAT na konto urzędu skarbowego wpłacałby fizycznie tylko odbiorca końcowy złomu – huta bądź firma, która eksportuje surowiec. Ten pomysł podoba się Ministerstwu Finansów. – Przygotowaliśmy już przepisy przenoszące obowiązek rozliczenia VAT na nabywcę złomu. Dwa dni temu projekt nowelizacji przyjęła Rada Ministrów. Będziemy zabiegać, by nowe regulacje weszły w życie od lutego przyszłego roku – mówi Magdalena Kobos z Ministerstwa Finansów.
Tym planom kibicują szefowie firm, które zajmują się skupem, segregacją i przetwórstwem złomu. – Oszuści psują rynek. Kupują złom po cenach zawyżonych nawet o 20 proc., bo dla nich liczy się tylko wartość faktury. Im jest wyższa, tym większy VAT, który można wyłudzić – mówi Piotr Gluźniewicz, prezes HK-Cutiron.
PRAWO
Milion złotych i pięć lat więzienia
Ustawodawca, regulując zasady zwrotu VAT, wprowadził jednocześnie do kodeksu karnego skarbowego (k.k.s.) nowy przepis sankcjonujący działania mające na celu wyłudzenie zwrotu. Zgodnie z art. 76a k.k.s. osoba, która przez podanie danych niezgodnych ze stanem rzeczywistym lub zatajenie rzeczywistego stanu rzeczy wprowadza w błąd właściwy organ, narażając na nienależny zwrot wydatków, podlega grzywnie do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie. W praktyce za wyłudzenie zwrotu podatku grozi nawet 5 lat więzienia, a maksymalna grzywna może wynieść ok. miliona złotych.