"Nie chcę w ogóle komentować tej sprawy" - powiedziała PAP Alicja Tysiąc. "Gazecie Wyborczej" mówiła, że chce zamknąć ten rozdział w swoim życiu. Ks. Gancarczyk również nie chciał komentować ugody, odsyłając do publikacji w tygodniku.
Tysiąc chciała usunąć ciążę, obawiając się, że urodzenie dziecka może jej grozić utratą wzroku. Lekarze odmówili jej prawa do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Kobieta złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro zadośćuczynienia, zwracając m.in. uwagę na brak w polskim prawie możliwości odwołania się od decyzji lekarzy.
W złożonym pozwie Tysiąc zarzuciła tygodnikowi naruszenie dóbr osobistych w komentujących tę sprawę artykułach. Domagała się zadośćuczynienia finansowego (pierwotnie 50 tys. zł) i przeprosin. 5 marca katowicki sąd apelacyjny niemal w całości utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego, nakazując, by redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego" i wydawca tygodnika przeprosili na łamach gazety Alicję Tysiąc i wypłacili jej 30 tys. zł.
Zgodnie z orzeczeniem gazeta zapłaciła kobiecie 30 tys. zł zadośćuczynienia, ale równocześnie jej przedstawiciele złożyli w Sądzie Najwyższym skargę kasacyjną, a w katowickim sądzie apelacyjnym - wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku w części dotyczącej przeprosin.
W wydanym wyroku sąd argumentował m.in., że żaden światopogląd nie uzasadnia poniżania innych, podkreślając jednocześnie, że proces nie dotyczył przekonań religijnych, ale ochrony dóbr osobistych. "Gość Niedzielny" uznał wówczas to rozstrzygnięcie za niesprawiedliwe i ograniczające wolność słowa.
Jak informuje we wtorek "Gość Niedzielny", na mocy porozumienia Alicja Tysiąc nie oczekuje publikacji w tygodniku przeprosin o treści opisanej w sentencji wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 5 marca 2010 r. Archidiecezja Katowicka i ks. Marek Gancarczyk cofną natomiast skargę kasacyjną od tego wyroku, którą wnieśli do Sądu Najwyższego.