Jechałem 5-7 kilometrów na godzinę. Łagodnie skręciłem, a samochód wprost popłynął na budkę strażnika - opowiadał poseł Janusz Palikot w "Kropce nad I" w TVN24. Do zdarzenia doszło przed siedzibą stacji TVN24.
"Portier wylądował na masce mojego samochodu, a ja na rozbitej portierni" - pisze na swoim blogu. Poseł usprawiedliwiał się, że na zewnątrz jest "absolutna szklanka". "Nawet kiedy wyszedłem, trudno mi było dojść do wejścia" - tłumaczył.
"Następnym razem jadąc do TVNu będę przez otwarte okno posypywał drogę solą. Wszystkie skutki zdarzenia biorę na siebie, choć na miły Bóg, to raczej brak soli na najeździe, a nie umiejętności kierowcy, były przyczyną tej kolizji" -przyznaje Palikot.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ucierpiała siedziba stacji Walterów i samochód polityka.