We wtorek wieczorem do Polski ma powrócić z Egiptu kilkuset turystów oraz osób tam pracujących. Tylko nieliczne biura podróży nie odwołują wyjazdów do tego kraju. Z relacji osób, które już wróciły, wynika, że w Kairze uzbrojone bojówki plądrują sklepy i domy.

Reklama

Blisko 100 pasażerów ok. godz. 19 przyleciało samolotem LOT-u z Kairu do Warszawy. Jak powiedział PAP rzecznik przewoźnika Jacek Balcer, około 80 proc. pasażerów to Polacy, a pozostali - obcokrajowcy.

Jak mówił wcześniej rzecznik MSZ Marcin Bosacki, lotem tym chcieli wrócić m.in. turyści indywidualni oraz osoby pracujące w Egipcie. Zapowiedział, że następny rejs do Kairu PLL LOT planuje na czwartek.

Wyczarterowane przez biura podróży samoloty lecą do Egiptu w większości puste. Na ich pokładach podróżuje co najwyżej kilkanaście osób, które mimo zamieszek nie chciały zrezygnować z urlopu. Rano z Sharm el-Sheikh do Krakowa przyleciało ok. 80 turystów. W drogę powrotną należący do egipskiego przewoźnika samolot odleciał pusty. Z podkatowickich Pyrzowic wystartowały 3 duże samoloty z 12 osobami; wieczorem mają wrócić nimi turyści, którym skończyły się wczasy.

Tylko nieliczne biura podróży nie wykreślają ze swojej oferty wyjazdów do Egiptu. Do nich należy Alfa Star, jeden z największych w Polsce organizatorów wypoczynku w tym regionie. W Egipcie obecnie przebywa 1800 klientów biura.

Śląska Izba Turystyki skierowała do swoich członków zalecenie, by wstrzymać organizację wyjazdów do Egiptu.

W Egipcie w antyrządowych demonstracjach od początku tygodnia zginęło ponad sto osób. Demonstranci domagają się ustąpienia rządzącego krajem od niemal 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka. Jak powiedział Bosacki, resort nadal bardzo wyraźnie rozróżnia sytuację w Kairze i kurortach egipskich. Obecnie MSZ nie widzi zagrożenia dla bezpieczeństwa turystów. Jak mówił, w niektórych miejscowościach wypoczynkowych, zwłaszcza po zachodniej stronie Morza Czerwonego i Kanału Sueskiego, są kłopoty z aprowizacją.

Reklama



Według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jeśli klient obawia się o swoje bezpieczeństwo i chce zrezygnować z wyjazdu do Egiptu, może skorzystać z innej oferty, np. pobytu w innym terminie lub w innym kraju. Jeśli biuro nie odwołało wyjazdu w trosce o bezpieczeństwo klientów, można odstąpić od umowy - nieokreślona przepisami jest jednak wysokość kwoty, która należy się klientowi.

Radca prawny z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy Bartłomiej Sobieraj powiedział, że kwestie zwrotu pieniędzy lub wycieczki zastępczej o podobnym lub wyższym standardzie reguluje ustawa o usługach turystycznych z 1997 r. Nie daje ona jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku zdecydowania się na droższą wycieczkę zastępczą klient musi dopłacić.

Trener reprezentacji Egiptu w szermierce Artur Jamrozik, który wrócił we wtorek z Egiptu, powiedział PAP, że po ulicach Kairu chodzą "bandy", które wszystko plądrują, sklepy są w większości nieczynne, zdemolowane, a największe centra handlowe zrujnowane. Jego zdaniem, nikt nad tymi zamieszkami nie panuje. Według niego w Kairze brakuje żywności, ludzie stoją w kolejkach, by coś zdobyć, a ceny skoczyły nawet 50-krotnie. Banki nie pracują od kilku dni.

Polscy archeolodzy w Egipcie nie mają kłopotów z zaopatrzeniem i nie zarządzono dla nich ewakuacji. Z informacji Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW wynika, że część badaczy wraca jednak do Polski, bo zamknięte są banki i archeologom kończą się pieniądze.

Na skutek zamieszek w Egipcie wzrosły ceny ropy na światowych giełdach. Notowana w Londynie ropa Brent z Morza Północnego przekracza 100 dolarów za baryłkę. Zdaniem analityków, demonstracje na razie nie mają wpływu na ceny paliw na polskich stacjach benzynowych. Eksperci oceniają, że podwyżek należy się spodziewać, gdyby sytuacja w tym kraju pogorszyła się. Eksperci zwracają uwagę, że na razie nie ma zagrożenia, by Kanał Sueski, przez który jest transportowana ropa do Europy i Azji, został zamknięty. Według Andrzeja Szczęśniaka, eksperta rynku paliw i gazu, kanał jest podstawowym źródłem dochodów Egiptu.