O tym, że tak jest przekonuje Zbigniew Pilch, którego tata na własne oczy widział jak umykający w 1945 roku Niemcy w pośpiechu kopią doły i ukrywają w nich wiadra z kosztownościami - pisze "Fakt".

Reklama

Ojciec Zbigniewa Pilcha zmarł w 1996 roku, mając 74 lat. Tuż przed śmiercią wyjawił swojemu synowi skrywaną kilkadziesiąt lat tajemnicę o tym, że naziści na terenie obozu w Auschwitz zakopali złoto.

Newspix

"Pamiętam to jak dziś, jak słabym głosem szeptał mi do ucha słowa o zakopanym skarbie. To było jak testament" - wspomina syn więźnia.

"Ojciec raczej milczał na temat swojej obozowej przeszłości, a ja nie pytałem, bo widziałem że to sprawia mu ból" - dodaje Zbigniew Pilch.

Dlatego zdziwił się, kiedy usłyszał to szokujące wyznanie. Jednak przez kilkanaście lat on też nie powiedział na ten temat ani słowa. Dopiero gdy w zeszłym roku odnaleziono w Oświęcimiu butelkę z nazwiskami więźniów obozu, pan Zbigniew przypomniał sobie o słowach ojca" - czytamy w "Fakcie".

"Ojciec, tuż przed wyzwoleniem obozu widział, jak naziści przy pomocy dwóch więźniów noszą wiadra ze złotem" - opowiada syn.

"Skarby, według opowieści zostały zakopane przy wejściu do jednego z budynków. Wcześniej sprzed wejścia wyrwano drewniane schody i wykopano potężny dół. Kiedy złoto znalazło się w środku miejsce zabetonowano" - pisze "Fakt".

"Nie zamierzamy niczego sprawdzać. Jest to specyficzne miejsce, pamięci i czci pomordowanych. Nie będziemy tu niczego kopać" - skomentował te rewelacje Jarosław Mansfelt, rzecznik muzeum w Oświęcimiu.

>>>Czytaj też: Mamy swój Słoneczny Patrol