"Protestujemy, bo chcemy, by pan dyrektor podniósł nam wynagrodzenia i zapewnił poczucie bezpieczeństwa na oddziałach. Domagamy się podwyżek od października, ale dyrektor przesuwa obietnice z miesiąca na miesiąc" - poinformowała w środę Elżbieta Kowalikowska-Brydak, pielęgniarka z Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu nad Wisłą.
Delegacja protestujących spotkała się w środę z dyrektorem lecznicy i przedstawiła postulaty.
Zdaniem dyrektora Waldemara Szczepańskiego, spełnienie żądań - w obecnej sytuacji finansowej placówki - jest niemożliwe. "Proponujemy, by w tej sprawie mediowała Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego" - powiedział dziennikarzom dyrektor.
Wobec tego sześć pielęgniarek rozpoczęło w środę bezterminową głodówkę protestacyjną. Ponieważ nie otrzymały zgody na zajęcie w tym celu sali konferencyjnej, swój protest prowadzą w namiocie rozbitym przed siedzibą dyrekcji placówki.
Pielęgniarki oczekują, że ich średnie płace zasadnicze zostaną podniesione do poziomu 2,5 tys. zł brutto. Taki sam postulat zgłaszały już dwa lata temu, argumentując, że to poziom, jaki osiągają ich koleżanki w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy.
Kobiety chcą również, by zagwarantowano im bezpieczeństwo w pracy. W ostatnim czasie jedna z pielęgniarek została podczas pracy zaatakowana przez pacjenta.
W 2009 roku w szpitalu także był prowadzony protest głodowy w tej sprawie, uczestniczyło w nim wówczas ponad 40 kobiet. Zakończył się, gdy obiecano po 300 zł podwyżki (średnia płaca pielęgniarki wówczas wynosiła w świeckim szpitalu 1800 zł) i zatrudnienie dziesięciu dodatkowych pielęgniarek, by poprawić warunki pracy personelu medycznego. Postulaty zostały spełnione.