Jan Szweda sam wychowywał czwórkę dzieci: Laurę, Dawida, Mateusza i Norberta. Najmłodsza dziewczynka ma 7 lat, a najstarszy - 14-letni Norbert, cierpi na zespół Downa.
U mężczyzny rok temu zdiagnozowano złośliwy nowotwór płuc. Świadomy postępów choroby i groźby śmierci zdecydował się w czerwcu publicznie zaapelować o pomoc w znalezieniu nowej rodziny dla swoich dzieci.
"Chciałbym, żeby nie rozdzielano dzieci po mojej śmierci. Żeby zaopiekowali się nimi dobrzy ludzie" - podkreślał mężczyzna.
Prośba spotkała się odzewem kilkunastu rodzin. Na początku lipca wybrano małżeństwo, posiadające już troje dzieci, ale dysponujące możliwościami przyjęcia do swojej rodziny czwórki rodzeństwa i jednocześnie odpowiadające kryteriom określonym przez ojca. Nowych opiekunów zaakceptowały także dzieci.
W wyborze pomogli Szwedzie pracownicy ośrodka adopcyjnego. Bardzo mu zależało, na tym, żeby to była zwyczajna rodzina - powiedziała Maria Oliver, dyrektorka Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Bydgoszczy.
Biologiczna matka dzieci cierpiała na chorobę alkoholową. Kilka lat temu mężczyzna wystąpił o pozbawienie jej praw rodzicielskich. Od tej pory kobieta zerwała wszelkie kontakty z rodziną.