Zażalenie na decyzję radomskiego sądu o przedterminowym zwolnieniu Łyżwińskiego złożyła prokuratura, według której były poseł na to zasługuje. "Zażalenie nie jest zasadne" - powiedział w uzasadnieniu postanowienia Sądu Apelacyjnego sędzia Zbigniew Makarewicz.
Łyżwiński został w marcu prawomocnie skazany przez Sąd Apelacyjny w Łodzi na trzy i pół roku więzienia w procesie dotyczącym tzw. seksafery w Samoobronie. Były poseł został uznany winnym m.in. zgwałcenia kobiety i wykorzystywania seksualnego działaczek Samoobrony. Łyżwiński nie przyznał się do winy. Sąd zaliczył mu na poczet kary okres prawie dwóch i pół roku tymczasowego aresztowania.
Obrońcy byłego posła złożyli wniosek o przedterminowe warunkowe zwolnienie Łyżwińskiego. Powoływali się przy tym na fakt, iż odbył on już połowę kary oraz na zły stan jego zdrowia.
Sprawa warunkowego zwolnienia została przekazana do Sądu Okręgowego w Radomiu, ponieważ były poseł mieszka w tych okolicach.
Radomski sąd w lipcu tego roku przychylił się do wniosku o warunkowe przedterminowe zwolnienie z więzienia Łyżwińskiego - wziął pod uwagę jego dobre sprawowanie podczas pobytu areszcie śledczym oraz stan jego zdrowia. Sąd wyznaczył mu okres próby na dwa lata oraz dozór kuratora sądowego.
Według sądu apelacyjnego, sąd okręgowy prawidłowo ustalił okoliczności istotne dla zastosowania przedterminowego zwolnienia. Jak tłumaczył sędzia Makarewicz, zgodnie z prawem sąd może zwolnić skazanego z odbycia reszty kary pod warunkiem, że jego postawa, warunki osobiste, zachowanie w czasie odbywania kary uzasadniają przekonanie, że po zwolnieniu będzie on przestrzegał porządku prawnego i nie popełni przestępstwa.
Sąd przywołał m.in. dobrą opinię o Łyżwińskim z zakładu karnego, gdzie przebywał w czasie tymczasowego aresztowania, z której wynika m.in. że przestrzegał on tamtejszego regulaminu i nie należał do subkultury więziennej.
"Udzielenie dobrodziejstwa warunkowego przedterminowego zwolnienia nie oznacza zakończenia procesu resocjalizacji. Jest ona kontynuowana w warunkach wolnościowych, służy jej m.in. oddanie skazanego pod dozór kuratora" - dodał sędzia Makarewicz.
Adwokat Łyżwińskiego Włodzimierz Jastrząb powiedział dziennikarzom, że cieszy się z takiego postanowienia lubelskiego sądu. "Sądzę, że to jedyny pozytywny objaw w szeregu tych procesów, które się toczyły" - dodał.
Przypomniał, że wyrok skazujący Łyżwińskiego został zaskarżony w trybie kasacyjnym. "Obrona stoi na stanowisku, że brak jest podstaw do wydania wyroku skazującego" - zaznaczył adwokat.
Jak dodał, obecny stan zdrowia Łyżwińskiego jest bardzo zły.
"Seksaferę" w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza" opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta powiedziała m.in. że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i szefowi ugrupowania Andrzejowi Lepperowi.
Prokuratura przedstawiła Łyżwińskiemu siedem zarzutów w tym zgwałcenia w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Wszystkie zarzuty dotyczyły lat 1999-2003. Łyżwiński nie przyznał się do winy.
W tym samym procesie o przestępstwa o charakterze seksualnym oskarżony był też Andrzej Lepper. Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wydany wobec niego wyrok dwóch lat i trzech miesięcy więzienia i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Po niedawnej śmierci Leppera postępowanie to z mocy prawa musi zostać umorzone.