Lekarze z zakopiańskiego szpitala im. Chałubińskiego walczą o życie narciarki porwanej w niedzielę przez lawinę w Tatrach. Jej towarzyszka czuje się dobrze. Pozostaje w szpitalu na obserwacji.

Pierwsza z porwanych przez lawinę kobiet pod śniegiem przebywała dziesięć minut. Dzięki szybkiej akcji i reanimacji, ratownikom TOPR udało się ją uratować. Drugą kobietę wydobyto spod śniegu dopiero po niemal godzinie. Jeszcze na lawinisku podjęto reanimację, następnie poszkodowana trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Lekarze określają stan kobiety jako krytyczny. Jak powiedział ordynator oddziału ratunkowego zakopiańskiego szpitala Ali Issa Derwich, lekarzom udało się przywrócić tętno, jednak kobieta jest nieprzytomna.

Reklama

Odkopane spod lawiny kobiety poruszały się na nartach skiturowych popularnym szlakiem z Doliny Kondratowej do Doliny Goryczkowej w rejonie Kasprowego Wierchu. Kobietom towarzyszył mężczyzna, który uniknął porwania przez lawinę i powiadomił ratowników o wypadku. Jak twierdzą ratownicy TOPR, narciarze najprawdopodobniej sami wyzwolili lawinę.

Pierwsi na miejscu lawiniska pojawili się ratownicy dyżurujący na Kasprowym Wierchu. Śmigłowcem dotarły tam kolejne grupy ratowników, którzy przeszukiwali zwały śniegu metr po metrze. Obydwie kobiety zostały przetransportowane śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala im. Chałubińskiego.

Lawina zeszła ze Żlebu Marcinkowskich. Rejon, w którym poruszali się narciarze skiturowi, jest przeznaczony do tego rodzaju turystyki, jednak zagrożenia lawinowe w Tatrach jest bardzo wysokie i łatwo jest wyzwolić lawinę.

W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że lawiny śnieżne mogą schodzić samoczynnie. Na Kasprowym Wierchu leży 180 cm śniegu.

W górach obfite opady śniegu, połączone z silnym wiatrem, znacznie pogorszyły warunki turystyczne. Silny wiatr w Tatrach, osiągający w porywach prędkość do 100 km/h, unieruchomił w niedzielę kolej linową na Kasprowy Wierch i wyciągi krzesełkowe dla narciarzy.