Katarzyna W. w serii wywiadów udzielonych "Super Expressowi" i zatytułowanych "Spowiedź matki Madzi" wspomina tragiczne wydarzenia ze stycznia, gdy jej córka straciła życia. Opowiada też, jak radziła sobie po śmierci Madzi. W ten sposób - jak można przypuszczać - podgrzewa atmosferę przed publikacją książki "Wybaczcie mi".

Reklama

Pytana o to, czy często odwiedza grób córki, odpowiada:

Staram się, ale nie zawsze starcza mi odwagi, żeby tam wejść. Byłam u niej kilkanaście razy. Ostatnio na jej grobie byłam w sobotę. Sama. We dwoje byliśmy tylko raz. Bałam się - przyznaje Katarzyna W.

I jak dodaje, boi się ludzi. Czy uważa, że mogliby ją zaatakować?

Zaatakować chyba nie, ale w takiej chwili wolałabym się obejść bez głośnych wyzwisk, obelg albo wytykania mnie palcami - mówi.

O tygodnia, może dwóch jest spokój, poza jednym incydentem na poczcie, gdzie pan zaczął mnie dość głośno wyzywać i teraz żałuję, że nie zadzwoniłam na policję. Ludzie nie mają prawa tak mówić i to bez wyroku sądu. To jest nieprawda, oni są w błędzie. Jeśli jeszcze raz wydarzy się podobna sytuacja, będę wzywać policję, choćby to był siedmioletni łepek - zapowiada Katarzyna W.