Eksperci z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odkryli, że z co najmniej jednej karty pamięci skasowano kilka zdjęć, wykonanych już na pokładzie lecącego tupolewa - donosi "Fakt". Biegli badali aparaty fotograficzne, telefony komórkowe i przenośne komputery, które ocalały po katastrofie i zostały nam zwrócone przez Rosjan. Wiele z nich było mocno zniszczonych, ale naszym specjalistom udało się odzyskać zapisy na nośnikach pamięci.
Przy okazji eksperci odkryli, że Rosjanie ingerowali w zawartość elektronicznego sprzętu ofiar katastrofy dwukrotnie. Pierwszy raz zaraz po katastrofie - w dniach 10 i 12 kwietnia. Przejrzeli zawartość wszystkich kart telefonów, dysków laptopów oraz pamięci aparatów fotograficznymi i kamer, jakie mieli przy sobie członkowie prezydenckiej delegacji.
Drugi raz włamali się tydzień po katastrofie, w dniach 16-19 kwietnia - twierdzi "Fakt". I właśnie ta druga ingerencja jest najbardziej podejrzana, bowiem zdaniem biegłych z Departamentu Bezpieczeństwa Telekomunikacyjnego ABW ktoś usiłował wtedy zacierać ślady pierwszej ingerencji. Skasowano też przynajmniej z jednej karty pamięci zdjęcia, wykonane już w trakcie lotu tupolewa.
Zdaniem naszych ekspertów, zacierania śladów dokonał wysokiej klasy specjalista. Użyto do tego specjalistycznego sprzętu i oprogramowania, które jest poza zasięgiem amatorów.
Zapisy ze sprzętu elektronicznego ofiar są wciąż dowodami w śledztwie, nie wolno w nie ingerować ani ich niszczyć - przypomina "Fakt".
Czytaj także: Bronisław Komorowski do piłkarzy: Cała Polska będzie z Wami! >>>