O tajemniczym i skrywanym przez służby specjalne incydencie jako pierwszy poinformował przed trzema dniami portal wprost.pl. Teraz udało nam się ustalić dalsze szczegóły; według rozmówców Dziennik.pl wybuchły chemikalia odebrane właścicielowi sklepu internetowego, który zaopatrywał również norweskiego zamachowca.

Reklama

- Ktoś w ABW popełnił poważny błąd chowając materiały w zwykłych szafach pancernych. Zabrakło wyobraźni - mówi nasz informator.

Jak wcześniej informowali dziennikarze “wprost.pl” do eksplozji doszło w jednym z pokoi zajmowanych przez Departament Postępowań Karnych czyli jednostkę, która prowadzi śledztwa.

Jedna z funkcjonariuszek Agencji otworzyła szafę, w której znajdował się niezabezpieczony materiał wybuchowy. Po otwarciu doszło do eksplozji, na szczęście nikomu nic się nie stało ale prewencyjnie zarządzono ewakuację całego zasnutego dymem piętra - relacjonowali dziennikarze.

Na trop polskiego właściciela sklepu internetowego z chemikaliami wpadła policja i ABW po ubiegłorocznych zamachach w Oslo i na wyspie Utoya. Okazało się, że kupione w ten sposób substancje posłużyły mu do konstrukcji bomb. W “polskim wątku” zatrzymano łącznie 19. osób, a 10. postawiono zarzuty posiadania materiałów wybuchowych bez zezwolenia. Handlarzowi zarzucono, że na podstawie informacji zawartych na jego stronie www można było z legalnie dostępnych składników skonstruować bombę. Nie został aresztowany a jednie objęty dozorem i zakazem opuszczania kraju.

Od tamtej pory szefostwo ABW nakazało milczenie o incydencie. Nie została poinformowana również sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Jednak jej członkowie już zapowiedzieli, że zwrócą się do kierownictwa służb specjalnych o szczegółowe informacje.

Robert Zieliński