Jak powiedział PAP dyżurny z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu, akcja gaśnicza została już zakończona, ale na terenie elektrowni przy dogaszaniu pogorzeliska pracują jeszcze dwa zastępy straży pożarnej.
Obecnie trudno powiedzieć jak długo potrwa samo dogaszanie i jakie są straty powstałe w wyniku pożaru. Nie ma natomiast zagrożenia dostaw energii, pomimo wyłączenia części bloków energetycznych sytuacja jest stabilna, ponieważ pozostałe bloki pokrywają zapotrzebowanie - mówił dyżurny.
Przyczyną pożaru był wybuch pyłu węglowego w dziale nawęglania biomasą, do którego doszło w bloku energetycznym nr 1. Był on wyłączony z powodu trwającego remontu, ale ogień rozprzestrzenił się na dach sąsiedniego bloku energetycznego.
Z powodu pożaru wyłączone zostały bloki energetyczne nr 2, 3 i 4. Pozostałe cztery pracują normalnie. Strażacy opanowali pożar po ok. dwóch godzinach, ale akcja gaśnicza trwała aż do środy rano. W sumie z ogniem walczyło ponad 20 jednostek straży pożarnej.
W wyniku wybuchu ranne zostały cztery osoby. Wszystkie zostały przewiezione do szpitala, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Elektrownia Turów jest elektrownią cieplną, blokową z międzystopniowym przegrzewem pary i zamkniętym układem wody chłodzącej. Zainstalowanych jest w niej 8 bloków energetycznych, a paliwem podstawowym jest węgiel brunatny. Bloki nr 5 i 6 współspalają również biomasę leśną i rolną. Udział produkcji energii elektrycznej Elektrowni Turów w produkcji krajowej w 2010 r. wyniósł ok. 7 proc.