Sąd uruchomiono w 2010, miał być prostym narzędziem do ściągania długów - złożenie pozwu i wydanie nakazu zapłaty odbywa się elektronicznie. Jest tylko jeden problem - pisze "Rzeczpospolita" - oszuści nauczyli się, jak wykorzystywać narzędzie do swych celów.
Mechanizm jest prosty. Jak pisze gazeta, wierzyciele składają pozwy w sprawie roszczeń, które nie istnieją, albo te same długi zgłaszają kilka razy. Podają też nieprawdziwe dane dłużników, przez co zawiadomienia o prawomocnym wyroku nie trafiają do podsądnych na czas. Ludzie dowiadują się o decyzji sądu dopiero, gdy odwiedzi ich komornik.
O problemach elektronicznego sądu mówią głośno sami sędziowie. Chcą, by resort sprawiedliwości zreformował e-wokandę. Co na to ministerstwo? Wiceminister Jacek Gołaczyński zapewnia, że nowa wersja systemu, która uniemożliwi oszustwa, wejdzie w życie w przyszłym roku.