To była zemsta na mężu. Katarzyna W. zaplanowała, że udusi córkę i 24 stycznia ten plan zrealizowała, a potem ukryła jej ciało - tak wynika ze szczegółów śledztwa, do których dotarł „Fakt”. Matkę Madzi zdradził niedopałek papierosa.
Jak wyglądały ostatnie chwile małej Magdy z Sosnowca?
Zdaniem prokuratorów Katarzyna W. szczegółowo zaplanowała tę zbrodnię. Wyszła z domu z mężem Bartłomiejem i córką w wózku. Bartłomiej miał zawieźć zwolnienie lekarskie do pracy, Katarzyna wróciła do domu i wtedy - jak twierdzą śledczy - udusiła dziewczynkę. Nieżyjące dziecko włożyła do wózka i poszła do parku. Tam ukryła zwłoki w ruinach, przysypując gruzem i liśćmi.
Przez długi czas w śledztwie Katarzyna W. utrzymywała, że jej córka została porwana, potem zmieniła zeznania i do dziś przekonuje, że dziewczynka zmarła wskutek nieszczęśliwego wypadku, że wysunęła się z kocyka i uderzyła głową o podłogę. Utrzymywała też, że nie wiedziała o miejscu ukrycia ciała.
Zdradził ją jednak niedopałek papierosa, który śledczy znaleźli w parku niedaleko gruzowiska. Paliła go właśnie Katarzyna W. - twierdzi "Fakt".
Prokuratorzy twierdzą, że ustalili również potencjalny motyw działania matki Madzi. Ich zdaniem kobieta mogła chcieć zemścić się na mężu. Ponoć była zazdrosna, że utrzymywał kontakty z wieloma kobietami, groziła mu odejściem - donosi tabloid. Zdawała sobie sprawę, że śmierć dziewczynki, którą Bartłomiej kocha nad życie, będzie dla niego wielką karą.